jak dbać

Jak dbać o… drewniane deski kuchenne?

Założę się, że w kuchni każdego z was jest miejsce na deskę kuchenną. A może kilka? Jakich desek najbardziej lubicie używać?

Bo oprócz drewanianych mogą być też deski szklane, plastikowe, marmurowe czy granitowe. Ja najbardziej lubię te drewniane. Ekologia jest mi bardzo bliska, więc deski, które oferuję robione są tylko i wyłącznie z drewna pozyskiwanego legalnie – z tartaków lub z prywatnych upraw – to dla mnie bardzo ważne. Są estetyczne – nic mi w kuchni drewna pod nożem nie zastąpi, a używam moich desek nie tylko do krojenia, ale też do przygotowywania śniadań czy kolacji – czy kanapki mogą smakować lepiej niż gdy jemy je z ulubionej deski w ulubionym kolorze i z ulubionym motywem? Mrrrr, uwielbiam te chwile, a wy?

Niektórzy twierdzą, że deski szklane czy z kamienia są bardziej higieniczne. Pewnie mają rację, ale nie oszukujmy się – kamień dziś oferowany w sklepach to kamień syntetyczny, brrrr, dźwięk noża krojącego po desce szklanej też jest dla mnie brrr, nie wspominając już o tym, że taka deska tępi noże, a plastiku w tej roli nie wyobrażam sobie w ogóle, bo jest kompletnie nieestetyczny i szybko się niszczy. A drewno… dostarcza mi codziennie pozytywnych wrażeń!

Gdy dobrze zadbamy o drewniane deski, będą one i higieniczne i zdrowe i piękne i będą nam służyły przez długie lata. A więc co zrobić aby tak było?

Jak dbać – trzy przykazania

Po pierwsze przechowywanie. Znajdź swoim drewnianym deskom miejsce z dala od bezpośrednich źródeł ciepła i mocnej wilgoci – miejsca przy kaloryferach, grzejnikach i zlewach odpadają. Pod wpływem silnego ciepła czy wilgoci nasze deski mogą się wypaczyć, czyli powykrzywiać, a wtedy ciężko będzie coś na nich pokroić lub postawić.

Po drugie użytkowanie. Unikam stawiania na moich deskach garnków czy innych naczyń zdjętych bezpośrenio z gazu czy wyjętych prosto z piekarnika. Pod wpływem gorąca nasza deska może się po prostu nadpalić – spalić jej nie spalicie, ale może zostać na niej (także desce odpowiednio zabezpieczonej) nieładny brązowy ślad, który bardzo ciężko jest usunąć – jedyna opcja to szlifowanie. Więc zanim postawicie na drewnianej desce gorące naczynie odczekajcie minutę czy dwie, aż choć trochę ono przestygnie. A wtedy hulaj dusza, deska znakomicie nada się na przykład do postawienia na stole pięknego ceramicznego garnka z zupą czy zapiekanką. Mam takich garnków kilka i bardzo je sobie chwalę – pomalowane w piękne kolorowe wzorki znakomicie trzemają ciepło, więc potrawa w środku też długo ciepła pozostaje.

Po trzecie moczenie w wodzie lub innych płynach. Unikam moczenia moich desek jak ognia! O czyszczeniu będzie poniżej i wierzcie mi, że desek wcale a wcale nie potrzeba moczyć godzinami w wodzie, aby dobrze je wyczyścić. Nie wolno też myć naszej drewnianej deski w zmywarce. Bo nawet dobrze zabezpieczona deska (o zabezpieczeniu desek też przeczytacie poniżej) gdy w wodzie sobie dłużej poleży to się jej po prostu napije i częściowo wodę wchłonie – wtedy deska będzie się paczyła, a nawet rozmiękała czy rozwarstwiała.

Jak zatem czyścić drewniane deski?

Jeśli robimy sobie kanapki, czy kroimy warzywa lub owoce to po takich pracach deskę wystarczy po prostu przetrzeć lekko wilgotną ściereczką i odłożyć na swoje miejsce. Jeśli kroimy mięso, ryby czy inne produkty, których się obawiamy, to trzeba deskę wyczyścić porządniej. Warto zresztą taki zabieg raz na jakiś czas przeprowadzić tak czy siak. Ten sposób pomoże nam także jeśli chcemy pozbyć się z deski zapachu, na przykład cebuli.

Co będzie potrzebne? Tylko produkty, które mamy zwykle pod ręką w kuchni: sól, sok z cytryny lub soda oczyszczona i ocet. Czyli nadal jesteśmy eko 🙂

Przed zabiegami deskę myjemy w wodzie jak każde inne naczynie. Wycieramy ręcznikiem i przecieramy dokładnie przekrojoną na pół cytryną, a na wierzch nakładamy warstwę soli – najlepiej gruboziarnistej. Szorujemy przez kilka – kilkanaście minut i ponownie slukujemy wodą.

Sodę oczyszczoną mieszamy z octem w proporcji 2:1 czyli na dwie części sody bierzemy jedną część octu. Składniki mieszamy, nakładamy taką mieszankę na naszą deskę i zostawiamy na kilkanaście minut, po czym zmywamy wodą, a deskę porządnie osuszamy ręcznikiem. I gotowe!

Konserwacja drewnianych desek kuchennych

Oprócz tego, że czyścimy deskę podczas normalnego użytkowania, to raz na jakiś czas warto ją dodatkowo zakonserwować. Jak często? Wszystko zależy od częstotliwości użytkowania, ale najlepiej robić to raz na miesiąc, a co najmniej wtedy, gdy widzimy, że deska zaczyna robić się blada.

Drewniane deski najlepiej konserwować po prostu przez olejowanie. Na rynku są gotowe oleje przeznaczone do tego celu, ale uwaga – muszą to być oleje przeznaczone do kontaktu z żywnością.

Ale równie dobrze deskę zakonserwujemy po prostu zwykłym olejem spożywczym – może być taki, który akurat mamy pod ręką, czyli jakikolwiek słonecznikowy, kokosowy czy lniany. Świetlnie sprawdza się do konserwowania desek olej z włoskich orzechów czy tungowy. Ja używam własnej mieszanki.

Deskę najpierw dokładnie oczyszczamy jednym z powyższych sposobów, osuszamy ręcznikiem i czekamy aż całkiem wyschnie. Olej lub mieszankę lekko podgrzewamy i wcieramy w naszą deskę czystą ściereczką lub pędzlem. Zostawiamy do wyschnięcia. I powtarzamy tak długo aż deska chce olej pić. Gdy ma już dość, to znaczy, że doskonale wykonaliśmy nasze zadanie – taka deska odwdzięczy nam się pięknym wyglądem na kolejny miesiąc 😉

Jeśli widzimy, że nasza deska jest już bardzo mocno zniszczona, a nie chemy się jej pozbywać, bo na przykład uwielbiamy koty, które na niej mamy 😉 to możemy lekko, ręcznie przeszlifować ją papierem ściernym – polecam tu papier o gradacji 240 do 400, uważając przy tym, aby nie zetrzeć ulubionego kociego motywu 🙂 Później zaolejować według instrukcji powyżej.

Lubicie drewniane deski? Uważacie, że dużo jest z nimi zabawy? Może i dużo, ale warto, bo takie zadbane deski posłużą nam przez wiele lat, a ulubiony kot lub koty, które na nich siedzą będą cieszyły nasze oczy i będą znakomitymi towarzyszami podczas prac kuchennych. Również dla osób, które żywego kota nie mogą w domu mieć.

Życzę wam samych przyjemnych chwil spędzanych na przygotowywaniu smakowitości, a koty na kuchennych deskach niech wam ten czas jeszcze bardziej umilają! 🙂

Podobne wpisy

Leave a Comment